Rotaract Ukrainian Trip

Rotaract Ukrainian Trip

Jednym z filarów działalności Rotaractu jest współpraca międzynarodowa. Dlatego organizowane są konferencje, wspólne projekty i tzw. Rotaract Trips, czyli wycieczki. Tripy są organizowane na całym świecie, zarówno przez pojedyncze kluby, jak i całe dystrykty RAC. Każde takie wydarzenie ma określoną liczbę miejsc, dlatego osoby zainteresowane wysyłają swoje zgłoszenie i czekają na odpowiedź od organizatora, który spośród wszystkich aplikacji wybiera jego zdaniem najlepsze. Kto może ubiegać się o miejsce? Zazwyczaj wystarczy bycie aktywnym członkiem klubu Rotaract. Ważne jest też, żeby w formularzu zgłoszeniowym przekazać jak najwięcej informacji o sobie i pokazać, dlaczego chcemy pojechać na daną wycieczkę i dlaczego to nas powinni wybrać. Po otrzymaniu pozytywnej odpowiedzi, musimy zapłacić (cena zależy od organizatora, każdy ustala ją indywidualnie) i poinformować koordynatora wydarzenia o planowanej dacie przyjazdu/przylotu. Potem nie musimy się już o nic martwić. Wystarczy się spakować i wsiąść do samolotu, o resztę zadbają inni. Właśnie to jest najlepsze w tych wycieczkach – nie tylko jesteśmy goszczeni przez Rotaractorów, ale pokazują oni nam też swój kraj, miasta i atrakcje, zabierają do lokalnych restauracji i gotują dla nas, a więc możemy się przekonać, jak wygląda ich życie.

Moim pierwszym w życiu „tripem” okazał się Ukrainian Trip, na którym bawiłam się znakomicie. Razem z przedstawicielami Rotaractu z Serbii, Niemiec, Węgier i Argentyny mieliśmy okazję zobaczyć aż cztery miasta w ciągu dziewięciu dni. Pierwszym z nich było Równe, które zachwyciło nas przede wszystkim mieszkającymi tam ludźmi i przesympatyczną atmosferą panującą w ich klubie. Zostaliśmy ugoszczeni przez bardzo miłe  i otwarte osoby, zarówno Rotaraktorów, jak i Rotarian. Kolejnym przystankiem był Lwów, który skradł nasze serca urokliwymi uliczkami i pysznym jedzeniem. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że jest to jedno z piękniejszych miast w Europie. Użhorod był trzecim miejscem na liście, jedynym, o którym nikt wcześniej nie potrafił nam nic powiedzieć, dlatego jechaliśmy tam nie oczekując w zasadzie niczego. Jak je zapamiętaliśmy? Degustacją wina na zamku, poszukiwaniem trzydziestu sześciu mini-pomników (od Wieży Eiffla, przez węgierskich artystów, po postaci z kreskówek) i relaksem w gorącym czanie. Innymi słowy, czuliśmy się tam jak w bajce. Nasza ukraińska przygoda skończyła się w Kijowie, gdzie wzięliśmy udział w konferencji dystryktalnej, zorganizowaliśmy piknik z widokiem na miasto i zwiedzaliśmy stolicę podczas Dnia Konstytucji.

Z całego serca zachęcam wszystkich do udziału w tego rodzaju wydarzeniach, bo pozwalają nam one nie tylko poznać wspaniałych ludzi i zwiedzić nowe miejsca, ale też otwierają nam oczy na rzeczy, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia.

Tina Czapiewska
Sekretarz Dystryktu 2231 2019/2020